poniedziałek, 1 października 2012

100 dni bez słodyczy.

Początek miesiąca sprzyja nowym postanowieniom. Dodatkowe kilogramy również^^. Mieszkając w domu byłam skakazana na pokusy ze strony mojej rodziny. Mama szła do sklepu - kupowała słodycze, tata- kupował. Siostra - tak samo. Przyjeżdża ciocia - ciastka na stole. Przyjeżdża siostra cioteczna - przywozi coś słodkiego (ma swój sklep). Niby powinnam ćwiczyć silną wolę i w ogóle,ale nie było to łatwe lub po prostu byłam zbyt słaba. Faktem jest jednak to, że gdy sama chodzę do sklepu, to nie kupuję słodyczy. Więc teraz, gdy mieszkam sama powinno być łatwiej. Wiem,co powiecie: mogłaś poprosić rodziców, żeby nie kupowali. Tak też robiłam,ale wyobraźcie sobie, że moja mama na przykład kupiła mi coś słodkiego TEGO SAMEGO DNIA. Horror, prawda? Oczywiście czasem faktycznie mi nie kupowali,ale trwało to zazwyczaj tylko kilka dni. Potem moja siostra prosiła o np. batona, a oni kupowali też dla mnie. I wtedy już nie potrafiłam się oprzeć...

A teraz to szkoda mi będzie pieniędzy na słodycze, haha xD Nie no, tak na poważnie: skoro czysta dieta to 70% sukcesu, to nie mam nad czym się zastanawiać. Wpłynie to również pozytywnie na moją cerę i mam nadzieję,że na samopoczucie również.

Rezygnuję ze wszystkiego,co słodkie i fast foodowe. Nie będę robić listy,bo nie jest to potrzebne. Domowe wypieki też odpadają. Będę jadła tylko to,co sobie zaplanuję. Pierwszą relację zdam za tydzień. Drugą za miesiąc. Trzecią po upływie 50 dni, a czwartą na sam koniec (który ,mam nadzieję, będzie jednocześnie początkiem całkowitej rezygnacji ze słodyczy). Jeśli jesteście tym zainteresowane, to zapraszam na bloga Niebiesko-szarej, która zrezygnowała ze słodyczy kilka lat temu:D


Start: 03.10.2012r
Koniec: 11.01.2013r.
100 dni to 2400h/144000min

EDIT: Miało być od pierwszego października,ale cholera... wczoraj na imprezie zamówiłam drinka i podali go z bitą śmietaną. Głupio było cokolwiek z tym zrobić, więc stwierdziłam,że już trudno - zacznę od 3. :)


10 komentarzy:

  1. Skądś to znam, jak ktoś kupuje w domu cos slodkiego to najtrudniej się oprzeć... Powodzenia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jakoś w domu nie mam z tym problemu, głównym kusicielem jest mój chłopak (chodź na pizze, chodź do maka, zjemy chipsy i ogladniemy film?) Skubany ma szybką przemianę materii to może sobie pozwolić a ja tyję! Chętnie się do Ciebie przyłączę, chętnie spędziłabym 100 dni bez słodyczy ale będąc realistką chyba będę dopuszczać małe wyjątki na weekend ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - każdy ma swojego kusiciela :D Zapraszam, razem zawsze raźniej :) A wiadomo, że na początek można sobie na coś pozwolić np. w weekend. Ja jednak przerabiałam już coś takiego i źle się to dla mnie kończyło, więc teraz likwiduję całkiem :)

      Usuń
  3. Najgorsze te poranki z mamą i kawa + coś słodkiego... Trudno się oprzeć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rano to jeszcze pół biedy :D Mnie wieczorem zawsze łapie ochota... :)

      Usuń
  4. ja też nie jadam słodyczy ;p Życzę wytrwania w postanowieniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdroszczę, bo ja nie jadam dopiero od wczoraj, haha :D

      Usuń